sobota, 22 lutego 2014

18. "Jeszcze dwadzieścia minut i będzie równa godzina"

 Dla Dosi. 
Dziękuję za piątek, za wszystko, za to, że jesteś moją przyjaciółką.
Kocham <3

 
-Coś ty zrobiła z moimi zdjęciami- krzyczy na mnie Richard nie kryjąc gniewu.
-Nie sądziłeś chyba, że będę sobie spała w pokoju, w którym połowę ściany zajmują twoje zdjęcia. Teraz jakoś to wygląda. -spoglądam na niego z wyższością. -A o swoje zdjęcia się nie martw. Schowałam je. Zanim wrócę do domu, to ci je z powrotem odwieszę. Nie panikuj. -wyraz jego twarzy się zmienił. Nie był już poirytowany, a na jego twarzy pojawił się kpiący uśmiech.
-Nie podobam ci się, co? Wolisz Andiego.- stwierdza patrząc mi się w oczy. Czuję, że moje policzki zaczynają płonąć. Nie wiem jak mu odpowiedzieć na to. Próbuję na szybko wymyślić jakąś ciętą ripostę.
-Jeśli mam być szczera, to nawet Schustera bym wolała, niż ciebie. -jego twarz przybiera czerwony odcień, a chłopak się zapowietrza.
-Jeszcze tego pożałujesz.- rzuca przez zęby i wychodzi z mojego pokoju trzaskając drzwiami. Siadam na łóżku i zaczynam się zastanawiać nad tym wszystkim. Czy właśnie tak ma wyglądać moje nowe życie? Sądziłam, że nie ma już na tym świecie gorszych typów niż Andreas Wellinger. Myliłam się. Jest jeden. Na imię mu Richard Freitag, ale równie dobrze mógłby się nazywać „Zaciągnę cię do łóżka, czy tego chcesz czy nie, bejbe”. Z racji takiej, że to jest trochę za długie, jego rodzicie nazwali go Richardem. Mam nadzieję, że mój pobyt tutaj nie potrwa zbyt długo, bo oszaleję z nim pod jednym dachem. Co z tego, że jest przystojny? Bardzo przystojny. I ma seksowne ciało. I te jego dołeczki.. Ziemia do Anny. To jest Freitag, nie mogę tak o nim myśleć, bo inaczej wskoczę mu do łóżka, zanim Wellinger zdąży mrugnąć. Moje rozmyślenia przerywa mi czyjeś chrząknięcie. Kieruje wzrok w stronę drzwi i dostrzegam Andiego stojącego w drzwiach, który przygląda mi się z rozbawianiem.
-O czym tak myślałaś? -pyta siadając obok mnie na łóżku. Przygląda mi się uważnie, a ja czuję, że moje policzki się czerwienią.
-O niczym.- odpowiadam nie chcąc ciągnąć tematu. Spuszczam wzrok, by nie wychwycił mojego spojrzenia.
-Jesteś pewna? Bo mi się wydaje, że o czymś jednak myślałaś. Ba. Jestem nawet przekonany. Swoją drogą to fajne robisz miny jak się nad czymś głęboko zastanawiasz.- zerknęłam na niego i dostrzegłam, że odległość pomiędzy nami się zmniejszyła. Poczułam coś dziwnego w okolicach mojego żołądka. Jakby wykręcał salto. Jego niebieskie tęczówki wpatrywały się w moje, a moje tętno mimowolnie przyspieszyło.
-Przyszedłeś tylko po to, by się ze mną droczyć? -pytam przerywając nasz kontakt wzrokowy. Andreas jednak mi to uniemożliwia, gdyż po chwili unosi mój podbródek, by nasze spojrzenia znów się spotkały.
-Nie. Przyszedłem po coś zupełnie innego. -odpowiada tajemniczo. Pomiędzy nami dzieje się coś dziwnego. Jeśli pomiędzy dwojgiem ludzi może zaistnieć jakaś chemia, to właśnie tak jest w tym przypadku. Patrzę w niego jak zahipnotyzowana. Chcę to przerwać, ale nie mogę. Przecież to jest ten sam Wellinger, którego poznałam jakiś czas temu. Ten sam dupek, którego się brzydziłam. A co ja teraz robię?
-Można wiedzieć po co?- pytam, choć dobrze znam jego odpowiedź. Rozpływam się pod wpływem jego spojrzenia. On ma nade mną przewagę i bezczelnie to wykorzystuje. Wpija się w moje usta, a ja zachłannie oddaję jego pocałunki.
-Andi nie..- mówię pomiędzy kolejnymi pocałunkami, ale on ignoruje moją próbę sprzeciwu. To on tutaj dominuje. Nagle odsuwa się ode mnie. Śmieje się, widząc wyraz niezadowolenia na mojej twarzy.
-Chciałabyś pójść jutro z nami na trening?- pyta z entuzjazmem w głosie. Sądził pewnie, że po takim wstępie mu nie odmówię.
-Nie mogę. Muszę wpaść do domu i ustalić co z moim pokojem. Nie będę przecież wiecznie mieszkała u Freitaga. -dostrzegam, że posmutniał nieznacznie. Nie dał jednak po sobie poznać, że moja odmowa go zabolała.
-Dobrze, ale za to juto wieczorem wyciągam cię do klubu. Dziś pewnie jesteś zmęczona, więc obejrzymy sobie jakiś film. Co ty na to? -na jego twarzy znowu gości uśmiech.
-Dobrze, ale pod warunkiem, że to ja wybiorę film. -zakładam ręce na piersiach.
-Super, zapowiada się wieczór z jakimś babskim wyciskaczem łez.-rzucił pod nosem.
-Odezwał się ten, który ogląda brazylijskie telenowele.-odgryzam mu się, na co on zaczyna mnie łaskotać. Zaczynam się śmiać, próbując mu się wyrwać. Na nic jednak moje wysiłki, bo on przyciąga mnie do siebie i całuje. Znowu. A ja po raz kolejny się nie opieram.
-Gołąbeczki już skończyliście?-rzuca ironicznie Richard, a my momentalnie odsuwamy się od siebie. Śmieje się widząc nasze zachowanie i wychodzi. Tak po prostu. Nie rozumiem go.
-Wiesz co, przeszła mi cała ochota na film. Pójdę się umyć i się położę.- mówię wstając z łóżka i kierując się do komody po piżamę i świeżą bieliznę.
-Nie żartuj. Jest dopiero dziewiętnasta. -na jego twarzy pości ironiczny uśmieszek, a wzrokiem bacznie przygląda się moim poczynaniom.
-I co z tego? Dobranocka i spać. -mówię i wychodzę do łazienki. W łazience zakluczam drzwi, żeby przypadkiem komuś do głowy nie przyszło, żeby skorzystać z łazienki, albo coś jeszcze gorszego. Biorę szybki prysznic, myjąc się przy tym jedynym żelem pod prysznic jaki był w łazience, który oczywiście jest męski. No nic. Muszę zakupić coś jutro, bo nie przeżyję jeśli będę miała pachnieć jak facet. Spłukuję z siebie resztki żelu i wychodzę spod prysznica. Owijam się ręcznikiem i wyciskam wodę w włosów. Staję przed lustrem i bacznie się sobie przyglądam. Czy ja się zmieniłam? Nie widzę żadnej różnicy. Te same zielone oczy, co zawsze. Te same rude włosy. Nawet żaden dodatkowy pieg na moim nosie się nie pojawił. Coś jednak się zmieniło. Nie w wyglądzie, ale w środku. Nie poznaję już siebie.
-Długo jeszcze? Zajmujesz tą łazienkę od czterdziestu minut!- dobija się do drzwi Freitag. Mam ochotę mu dopiec.
-Cierpliwości księżniczko. Jeszcze dwadzieścia minut i będzie równa godzina. -śmieję się, w międzyczasie wyciskając pastę na szczoteczkę do zębów. Słyszę jeszcze jak klnie pod nosem i odchodzi. Myję zęby, zakładam na siebie bieliznę oraz luźną koszulkę i opuszczam łazienkę. W drodze do mojego pokoju mijam Richarda i doskonale zdaje sobie sprawę, że bezczelnie gapi się na mój tyłek.
-Masz racje, popatrz sobie na coś, co nigdy nie będzie twoje. -rzucam zerkając na niego przez ramię i znikam w moim tymczasowym pokoju. Za zamkniętymi drzwiami słyszę śmiech Andreasa i trzaśnięcie drzwi. Otulam się szczelnie kołdrą i przytulam twarz do poduszki. Próbuję zasnąć, ale nie mogę. Leżę, wiercąc się w pościeli do późnych godzin nocnych.


*****


Budzi mnie dzwoniący telefon. Zerkam na ekran i czyj numer widzę? Alex. Odbieram i przykładam telefon do ucha.
-Halo?- mówię zaspanym głosem.
-Obudziłem cię? -pyta, choć doskonale zna odpowiedź. Na potwierdzenie jego słów przeciągle ziewam. -Przepraszam. -mówi.- Skontaktowałem się z tą dekoratorką. Możesz wpaść za godzinkę? Ustalicie wszystko i po południu już się zjawi ekipa.
-Dobrze, będę za godzinę. -odparłam, po czym się rozłączyłam. Może nie byłam miła, ale nie powinno to wcale dziwić Alexa. Wygramoliłam się z łóżka, udałam się do łazienki na poranną toaletę, a później skierowałam się do kuchni. Zajrzałam do lodówki, która świeciła pustkami, oczywiście jeśli pominiemy tygodniowy zapas piwa. Z produktów spożywczych znajdował się w lodówce tylko karton mleka, sałata, kawałek sera, który zdążył już spleśnieć i przeterminowany od miesiąca jogurt. Wzięłam owy jogurt i wyrzuciłam do śmietnika. Podobnie zrobiłam z serem. Nalałam sobie szklankę wody, którą wypiłam duszkiem i wróciłam do pokoju, by się przebrać. Zjem coś u Alexa, a w drodze powrotnej zrobię zakupy. Ubrałam się w czarne leginsy i szarą bokserkę, na którą założyłam luźną, bordową bluzę. Do tego moje buty do biegania i już mogłam wyjść z domu. Zapomniałam o najważniejszym. Ja przecież nie mam kluczy do tego mieszkania. Jak mam wyjść nie mając kluczy? Jak zostawię otwarte mieszkanie, to oni mnie zabiją. W korytarzu przy drzwiach znajduję przyklejoną kartkę samoprzylepną pod wieszakiem, na którym wisiały różne klucze.
„Tak słodko spałaś, że nie chciałem cię budzić. Wrócimy z treningu o 14.
Pierwszy klucz po lewej. Miłego dnia :)
Andreas”
Uśmiecham się, biorę klucz i opuszczam mieszkanie. Idę w stronę domu Alexa. O dziwo pamiętam drogę i docieram na miejsce po trzech kwadransach. Wchodzę do domu i od razu wita mnie mama.
-Jak ci się spało córeczko?-pyta dając mi uprzednio całusa w policzek.
-Średnio. Spanie z dwoma facetami w jednym mieszkaniu nie jest szczytem moich marzeń. Tym bardziej, jeśli w obu buzują hormony i w głowie im tylko jedno. I wcale nie chodzi tutaj o skoki narciarskie.- moja mama się zaśmiała.
-Wiesz, jesteś już dorosła. To normalne, że mężczyźni tak na ciebie reagują. No wiesz. Tylko pamiętaj o..-nie zdążyła dokończyć, bo jej przerwałam.
-Mamo, proszę cię. Rozmowę o pszczółkach chcesz mi teraz urządzać? Nie pójdę z żadnym z nim do łóżka, rozumiesz? A nawet jeśli bym poszła, to wiem co to antykoncepcja. Nie zostaniesz babcią, no bynajmniej nie w najbliższym pięcioleciu. -zaśmiała się słysząc moje słowa.
-O Anna, jesteś już. -zjawił się Alex. -To jest pani Klein, zaprojektuje ci twój pokój, tym razem wedle twojego uznania.- kobieta uśmiecha się do mnie. Odwzajemniam jej uśmiech. Obie udajemy się do salonu, gdzie ona przedstawia mi pomysł na pokój. Ustalamy, że ściany będą biało-szare, a meble i dodatki również będą utrzymane w tej kolorystyce. Pokazuje mi różne propozycje aranżacji w swoim laptopie, wspólnie wybieramy meble i tak kończy się nasze spotkanie. Jak się okazuje, za trzy dni będę mogła się wprowadzić. Podziękowałam jej, pożegnałam się, po czym poszła jeszcze uzgodnić coś z Alexem, pewnie kwestie finansowe.
-Mamo odwiozłabyś mnie do Richarda? -mówię wchodząc do kuchni, gdzie krząta się moja rodzicielka.
-Jasne, za dziesięć minut, dobrze?- uśmiecha się do mnie znad garnka z zupą, a mi zaczyna burczeć w brzuchu. -Słyszę, że jesteś głodna. Weź sobie coś z lodówki.- zachęca mnie rodzicielka. Za jej namową biorę z lodówki jogurt. Zjadam go szybko, po czym pochłaniam jeszcze banana i dwa ciastka. -Znów nie jadłaś śniadania, tak?- siada obok mnie i uważnie mi się przygląda.
-Nie moja wina, że Freitag ma pustą lodówkę. Tzn, nie jest pusta, bo jest w niej zapas piwa, ale jeśli chodzi o jedzenie, to nawet bakterie by się nie rzuciły. -mama znów się śmieje
-Możemy zrobić małe zakupy po drodze. -proponuje mi, a ja patrzę na nią z wdzięcznością.
-Raczej duże zakupy. -poprawiłam ją. -A i musimy kupić żel pod prysznic.-patrzy na mnie pytająco. Wzdycham. -No co, nie będę się myła męskim, bo później śmierdzę jak Freitag. -tym razem obie się zaśmiałyśmy, a do kuchni wszedł Karl.
-Ty nie na treningu?-zapytałam zaskoczona. Dosiadł się do stołu.
-Byłem. Ale trener kazał mi wrócić do domu. -odparł ponuro.
-Bo?-utkwiłam w nim moje spojrzenie. Zastanawiał się dłuższą chwilę, nerwowo bawiąc się telefonem.
-Bo jestem do dupy i psuje każdy skok.- mówi podenerwowany i wychodzi z kuchni.
Patrzymy na siebie z mamą pytająco, ale żadna nie wie, co go ugryzło. Karl nigdy nie odnosił jakiś spektakularnych sukcesów, jak się dowiedziałam z pomocą wujka google, no ale żeby psuć każdy skok? Coś się musi dziać.
-To co, jedziemy? pyta mama biorąc kluczyki do auta, jak się okazuje po wyjściu z domu, mojego auta. Obdarzam ją pytającym spojrzeniem.
-Nie patrz tak na mnie. Musisz się jakoś poruszać po mieście. Nie będziesz chodzić pieszo. Masz prawo jazdy przecież. -podaje mi kluczyki, a ja niechętnie wsiadam do auta. Mama siada na fotelu kierowcy i jest moim nawigatorem. Robimy zakupy, jedziemy do mieszkania Richarda, pomaga mi wnieść siatki do mieszkania, po czym żegna się i wychodzi. A ja znów zostaję sama. Rozpakowuję zakupy, chowam wszystko na odpowiednie miejsce, po czym zaparzam sobie kawę i siadam na parapecie okna. Wyjmuję telefon i wybieram dobrze znany mi numer. Jeden sygnał, drugi, piąty. Nic. Nie odbiera. Próbuję jeszcze kilka razy. Za każdym razem to samo. Czy właśnie tak kończy się nasza przyjaźń?
„Doskwiera ci samotność? Przyzwyczaj się do niej.
Ona będzie twoją jedyną przyjaciółką.”


_________________________________________________
Hej kochane.
Na wstępie chcę was przeprosić za ten rozdział. Nie chciał współpracować ze mną. Strasznie się nad nim męczyłam, ale pomimo mych męczarni powstał. 
Ostatni tydzień był dla mnie ciężki, nawet bardzo, więc wybaczcie mi, że nie zostawiałam u większości z was komentarzy pod rozdziałami. Przeczytałam wszystkie, najczęściej jednak czytałam w szkole na nudnej lekcji, lub w autobusie. Wybaczcie. 
Kolejna sprawa, która mnie bardzo cieszy, to wyniki ankiety. 
Jest was tu tak strasznie dużo. Szkoda, że nie wszyscy komentują (nawet nie połowa).
Ja nie gryzę, naprawdę. Coś wam się nie podoba- piszcie. 
Na koniec przepraszam za ewentualne błędy w tym rozdziale. 
Buziaki :**

21 komentarzy:

  1. Urażony Freitag? Chciałabym to zobaczyć! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. moja droga, nie masz za nic przepraszać. odcinek jest świetny.

    napisz jeszcze raz, że rozdział jest zły czy coś w tym stylu, to zobaczysz do czego jestem zdolna :P

    chciałabym pomieszkać trochę z Wellingerem ^^.

    czekam na 19.

    pozdrawiam gorąco i życzę Ci moja droga bardzo dużo weny, chęci i przede wszystkim czasu na dalsze pisanie, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Seksowny Rysiek który jest niewyżyty seksualnie, trzeba go trochę z temperować... Pokój w który jest mnóstwo zdjęć Freitaga, to nawet ja, wielka fanka Rysia, nie wytrzymałabym w nim po prostu bym się tak zachwyciła nim i bym z tej słodkości puściła pawia... Miły Welllinger to podpucha prawda? Ten pocałunek i zaproszenie do klubu( on coś w tym klubie zrobi głupiego, ja to wiem!) potem mieli oglądać film, który nie wyszedł no ale nic może to lepiej...
    Pozdrawiam i całuje,....
    Werooo....

    OdpowiedzUsuń
  4. Mówiłam że chcę ją przelcieć ! Z drugiej strony to fajnie by wyglądało ja Freitag siedział by na belce a obok jego nazwiska te imię co wymyśliłaś :) Rozmowa o pszczółkach ? To musiało być coś! Haha .Seksowny Wellinger zamierza w tym klubie coś zrobić. A Kkarl on cierpi , biedny Karl cierpi on powinnien zrobić z Anną to samo co Andi ! No ale jest ten cholerny plan !
    Cudeńko :) I zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahaha, jejku, nie wiem nawet, co napisać :D Ten Freitag to jest jednak niezłe ziółko! Jak oglądam czasem jego skoki i w ogóle jego całego, to nie wygląda na takiego casanovę, na jakiego kreujesz go w tym opowiadaniu, hihi :3 Aczkolwiek już go polubiłam i to, jak się złości po tym, jak Anna go ripostuje. A to z tym tyłkiem i "popatrz na to, co nigdy nie będzie twoje", hahahahahahahaha, mega <3
    No cóż, czytając o wszystkim, co dzieje się między Anką a Wellim, o zachowaniu chłopaka, o tym, jak ją podrywa, czaruje, jak na nią działa, to mam takie wrażenie, jakby on naprawdę się w niej zadurzył. I może tak jest rzeczywiście, ale zaraz przypominam sobie o jego układnie z Karlem i Alexem i cały czar pryska. Hmm...ciekawe, co z tego wyniknie.
    Ten telefon Anny na końcu mnie zmartwił. Domyślam się, że dzwoniła do Majki, hm? ;) Coś czuję, że ich przyjaźń się powoli rozpada i to z wiadomych powodów. I ten Karl psujący skoki... jeśli się nie mylę, to nie będzie za wesoło w najbliższych rozdziałach.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny rozdział . Urażony Freitag , już niemogę doczekać się mastępnego ....

    OdpowiedzUsuń
  7. Richiii. <3 Nooo, no. :D W życiu bym nie powiedziała. :) Siedzę teraz i śmieję się jak idiotka do telefonu, na samą myśl o tym tekście 'popatrz na to, co nigdy nie będzie twoje' . :D hahah Dziękuję, zrobiłaś mi dzień tym rozdziałem. ;*
    To ja teraz czekam na dalszy rozwój wydarzeń i na to co się stanie między Andreasem a Anią. :) Bo chyba coś się na pewno wydarzy, prawda? :)
    Ściskam. ;**
    http://arytmia-uczuc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział, czekam na następny :)
    Wellinger ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Heh.. Richard jaki zazdrosny, hyhy XD "-Jeśli mam być szczera, to nawet Schustera bym wolała, niż ciebie." - no tutaj to mnie zabiła tym 'wyznaniem' XD No jak można nie chcieć Freitaga? ;o Te jego dołeczki, tagg? ;d Dobra, już nic nie mówię.
    Ach, Welli i Anna coraz to bardziej słodcy.<3 (ciekawi mnie jaka będzie jej reakcja gdy dowie się o tym 'planie' Alexa, w którym brali udział Karl i Andreas).
    No nareszcie Anna będzie miała normalny pokój, a nie! Ach, no i Karl.. coś go tutaj mało ;/ Nie idzie mu w skakaniu, oj.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz co Madziu, nie masz za co przepraszać. Aczkolwiek ze stwierdzeniem, że nie gryziesz się powstrzymam xD Nie no, żartuję.
    Rysiu... Oczywiście zawsze znajdzie się fragment o uroczych dołeczkach :D Tekst Anny był powalający. I jeszcze ten śmiech Wellingera... Biedny Richi. Za kogo go oni teraz uważają?
    Fajnie, że Ann dogadała się z tą dekoratorką. Chociaż szkoda, że wyprowadzi się od Ryśka.
    Rozmowa o pszczółkach? Hahaha. To musiało być coś. A zdanie Ann bardzo ciekawe.
    Całusy :***

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przepraszaj, to przecież dobry rozdział.
    Długo zamierzasz dręczyć mnie Freitagiem? W każdym razie to nie przynosi oczekiwanych rezultatów.
    I w ogóle przepraszam Cię bardzo, ale nie mam w ogóle siły, nawet Ci komentarza nie umiem napisać.

    OdpowiedzUsuń
  12. No tak, typowa męska lodówka. Nic do jedzenia, no chyba że coś już zepsutego, oraz zapas piwa. Nie ma co, dieta sportowca pełną parą u Richarda i Andreasa :D Chociaż Andi to taki słodziak się zrobił, że nie poznaję go! Oczywiście dalej tak na 100% (ma u mnie 99%) nie wierzę w szczerość jego intencji, chociaż mam nadzieję że dojrzał przy Annie i wybije sobie wszelkie głupoty z głowy - podrywanie codziennie innej laski. Taki za to jest Richard. Widać że ma urażoną męską dumę i możliwe że dalej będzie się starał przypodobać Annie. Aż śmieszny jest w swoim zachowaniu xD Szkoda tylko Karla. Widać że chłopak nie przechodzi najlepszego okresu.

    OdpowiedzUsuń
  13. No! W końcu się doczekałam! :D Większych błędów i uchybień nie stwierdzono. I ty weź mi nieszczęsnego Karla zostaw, biedak jak taki zbity psiak się zachowuje :C

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak tak dalej pójdzie to do Anny się przylepią wszyscy skoczkowie niemieckiej reprezentacji :D
    Wellinger się musiał poczuć strasznie zawiedziony jak odmówiła mu oglądania filmu ;D I ciekawa jestem , co też się wydarzy w tym klubie xD
    No , a o Freitagu to lepiej nie wspominać .;D No bo jak można nie chcieć mieć na ścianie jego zdjęć , no :D
    Ja chcę już następny rozdział <3
    Buziaki , kochana ; *

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże, jaki ten Richard jest :D jedna noc minęła spokojnie, ale serio się obawiam, że coś może mu wpaść do łepetyny i za wszelką cenę będzie próbował dobrać się do Anny, obym się myliła! :D niech Andi tam czuwa jak coś, chociaż nadal nie jestem przekonana, co do jego intencji...Strasznie jestem ciekawa ich wypadu do klubu :D
    Widać, że działa na Annę, oj działa :D te jego oczka, pocałunki i można zapomnieć o całym Bożym świecie, o czym dziewczyna się chyba przekonała ^^ ale strasznie podobał mi się ten fragment z ich pocałunkami ^^ Richi na przyszłość im nie przerywaj! :D
    Nie ma co, lodówka zapełniona perfecto! Już się Anna za nią weźmie :P
    Chwała Bogu, że jest już po rozmowie z dekoratorką i będzie miała swój własny, wymarzony pokój ;)
    Co ten Karl? Chyba coś z nim nie najlepiej...
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. No więc z komentarzem przybywam i ja. W końcu mam taki spokojniejszy weekend i mogłam nadrobić te kilkanaście rozdziałów :) Kiedyś byłam na bieżąco, ale zapomniałam dodać Cię do obserwowanych i klops. Jak już tu wróciłam nie było kiedy tych zaległości nadrobić, ale chwała Bogu za ten weekend!
    Koniec tłumaczeń przechodzę do treści.
    Na początku zapowiadało się na klasyczny schemat: niegrzeczny Andi rywalizuje z grzeczniutkim Karlem o Annę, która nie wierzy w miłość. Ta wybiera Andiego, który przechodzi diametralną zmianę, budzi w niej wiarę w uczucia i w ogóle wszystko słodko itepe itede... Oczywiście nigdy nie kieruję się tymi początkowymi odczuciami, bo zazwyczaj są one błędne, tak było i teraz. Już po kilku rozdziałach przekonałam się, że byłam w ogromnym błędzie, bo na pierwszy plan wysuwasz jakąś intrygę, w obliczu której wątek miłosny schodzi na drugi plan. Jestem zaskoczona i zaciekawiona co też nasi panowie ukrywają :) Podoba mi się sposób w jaki kreujesz bohaterów, bo widać, że masz ich pod kontrolą, nie zachodzą w nich żadne gwałtowne zmiany o sto osiemdziesiąt stopni. Jedynie Andreas zdaje się przechodzić jakąś przemianę, ale to wszystko dzieje się powolutku no i nie mam pewności czy to nie jest jego kolejny popis umiejętności aktorskich :) Anna uważa, że przeszła jakąś zmianę, ale mi się wydaje, że ona od początku była taka jaka jest teraz, tylko sama nie potrafiła tego dostrzec.
    Chciałabym powrócić jeszcze parę (parenaście?) rozdziałów wstecz, bo w pamięci zapadł mi fragment, w którym Andreas udzielał wywiadu w telewizji śniadaniowej. To było świetne! Łże jak pies, a gdy spytali go o Karla nagle sobie przypomniał jak mówi się prawdę. Rozbroiło mnie to na łopatki, podobnie jak inne zdarzenia, ale to zapadło mi w pamięć szczególnie.
    I jeszcze Karl i Pou, o którym wspominałaś też w jednym z wcześniejszych rozdziałów. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, a że czytałam to na telefonie przy całej rodzince, nie obyło się bez pytań :p Chyba stworzymy Geigerowi taki wizerunek opiekuna wirtualnego zwierzaka, czy co to tam jest, haha :D
    A teraz wypomnę Ci jeden błąd, który poraził mnie w oczy! Czy Ty użyłaś słów "Richard Freitag" i "przystojny" w jednym zdaniu? No dobrze, może nie w jednym, ale słowo "przystojny" odnosiło się właśnie do niego... Ja wiem, że o gustach się nie dyskutuje, no ale... jakoś nie mogłam się powstrzymać^^
    Jeśli chodzi o poważniejsze błędy to nie jestem zbytnim ekspertem od ich wyłapywania, ale tak na przyszłość - nigdy nie mieszaj narracji w czasie teraźniejszym z czasem przeszłym, musisz wybrać jedno :p
    Widać, że masz konkretny pomysł na to opowiadanie, a więc ja tylko czekam na rozwój wydarzeń i na uchylenie rąbka tajemnicy co do tej uknutej przez Alexa intrygi! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku jaki długi komentarz, aż głowa mała. Jeśli chodzi o mieszanie narracji, to ja wiem. Strasznie mieszam, ale teraz się pilnuję i staram się to wyłapywać w czasie pisania. Jeśli chodzi o przystojnego Richarda, to owszem, no może brwi do regulacji i wizyta u fryzjera obowiązkowa, ale cała reszta jak najbardziej spoko. Początkowo myślałam, że jakiś poważny błąd zrobiłam, a tu tylko mamy inne gusta.
      Andi w telewizji śniadaniowej był taki kochany. Nie mogłam się wtedy powstrzymać z tym tekstem o Karlu.
      Bardzo się cieszę, że moje opowiadanie jest nieprzewidywalne i nie ma klasycznego schematu. Koniec też nie będzie klasyczny. Słowacki mnie inspiruje, a co tam, nawet jeśli nie czytałam xD
      Hm ciekawe co by Karl powiedział, jakby się dowiedział, że nałogowo gra w Pou. By nas wyśmiał pewnie. Trudno, nadal bym go uwielbiała :)

      Usuń
  17. cześć, nominuję Ciebie i Twojego bloga do „Liebster Award”. szczegóły tutaj: http://story-about-austrian-ski-jumpers.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Owwwww. madziu ma kochana :* <3
    Nie przepraszaj, bo naprawdę nie masz za co. Twoja twórczość mnie powala w pozytywnym tego słowa znaczeniu. rozdzial wspaniały. I czekam na następny równie genialny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. No brawo umiesz czlowieka rozwalić ;D (jak zwykle ;P)
    Wiem, że sie powtarzam,ale nic innego nie napisze oprócz tego, że rozdział jest świetny:) Jak czytałam uśmiechałam sie do laptopa tak, że moja mama pytała się czego się tak szczerzę ;D
    Czekam na następny rozdział mam nadzieje, że nie będziesz kazała na niego czekać długo ;)
    Pozdrawiam ;*
    P.S nie smuć się głowa do góry ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku. Jesteś taka kochana. I ja sama nie wiem czym sobie na to zasłużyłam. Dziękuję za wszystko. Jesteś niezastąpiona.
      Jeśli chodzi o następny rozdział, to muszę Cię zmartwić, trochę będziesz musiała jednak poczekać. Ale dasz radę. Buziaki :*

      Usuń