-Jestem Karl-wyciągnął dłoń w moją
stronę, żeby się przywitać. Cała ta
sytuacja nieźle mnie zaskoczyła. Krótko zlustrowałam chłopaka i
muszę przyznać, że był całkiem przystojny, chociaż według mnie
zbyt szczupły. Może nie przeszkadzałoby mi to tak bardzo, gdyby
nie to, że był bardzo wysoki. Wyższy ode mnie o głowę. Od razu
zwróciłam uwagę na jego szczery uśmiech, było w nim jakby coś
znajomego, jednocześnie nie był on wcale podobny do uśmiechu
Alexa. Domyśliłam się, że Karl musi być jego synem. Właściwie
to byli do siebie całkiem podobni. Obaj mieli ciemnobrązowe oczy i
włosy w kolorze ciemnego blondu. Na jego twarzy malował się
przyjacielski uśmiech, który wyglądał nadzwyczaj uroczo, dzięki
zmarszczkom, które tworzyły mu się w kącikach ust. Zauważyłam,
że lekko uniósł prawą brew, co mnie momentalnie wróciło na
ziemię.
-Anna. -uścisnęłam lekko jego dłoń.
Nasze spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy. Było w nich tyle
ciepła. Dało się poczuć do niego dobrą aurę. Nigdy wcześniej
nie wierzyłam w to całe gadanie wróżek z telewizora o aurze i
tych innych bzdetach, ale tym razem po raz pierwszy w życiu coś
takiego poczułam. -Nie wiedziałam, że Alex ma syna- wypowiedziałam
na głos pierwsze, co przyszło mi na myśl. Moje słowa wyraźnie go
zaskoczyły, bo najpierw uniósł brwi, by zaraz potem wybuchnąć
śmiechem. Opanował się dopiero po chwili, gdy zobaczył mój
zaskoczony wyraz twarzy.
-Alex nie jest moim ojcem.- odparł
poważnie. Usiadł na kanapie wzdychając. Chciał chyba sobie w ten
sposób kupić trochę czasu, jednak po chwili dodał. -Moi rodzice
dwa lata temu wyjechali do Anglii za pracą. -skierował swój wzrok
na podłogę. Zajęłam miejsce obok niego na kanapie i czekałam na
dalszą część jego opowieści. Zauważyłam jak pojawiła mu się
żyłka na czole, niemal słyszałam jak pracują trybiki w jego
głowie, gdy zastanawiał się jak skutecznie dobrać słowa. Kilka
razy marszczył czoło, co sprawiło momentalnie, że na mojej twarzy
pojawił się uśmiech. Spojrzał w końcu na mnie. -Nie sądzę,
żeby chcieli tu wracać. Dobrze się tam urządzili, mają dobrą
prace, nowych znajomych, dom z ogrodem i córkę, której zazdroszczą
im wszyscy sąsiedzi.-przerwał na chwile. Doskonale widziałam jaki
ból sprawia mu mówienie o tym. -Alex to mój wujek. Zaproponował,
że mogę z nim zamieszkać, gdy rodzice zakomunikowali nam, że
wyjeżdżamy do Anglii. Wyobrażasz sobie, zostawić wszystko z dnia
na dzień i wyjechać do obcego kraju? -w jego spojrzeniu widziałam
ból i żal do rodziców. Było mi szkoda chłopaka. Miałam ochotę
go przytulić, jednak to, co usłyszałam chwilę później
całkowicie mnie ocuciło. -Nie potrafiłem stąd wyjechać. Nie
mogłem porzucić mojej miłości. -po raz drugi swój wzrok
skierował na naszą podłogę. Nie sądziłam, że może ona być
tak bardzo interesującym obiektem. Fascynujące. Już miałam coś
powiedzieć, chociaż właściwie nie wiedziałam co należało
powiedzieć w takiej sytuacji, ale nagle do salonu wszedł Alex,
który tego wieczoru był ubrany w drogi garnitur i doskonale
wyprasowaną koszulę. Być może zrobiłoby to na mnie jakiekolwiek
wrażenie, gdybym na co dzień widywała go w dżinsach. Ba. Większe
wrażenie by zrobił na mnie, gdyby się pojawił właśnie w
dżinsach. Cóż. Alex był biznesmenem, zawsze w garniturze, zawsze
pachniał drogimi perfumami, a jego fryzura była idealnie ułożona.
Pod tym względem akurat pasował do mojej mamy.
-Widzę, że już się poznaliście.
-wypalił podchodząc do nas. Jedną dłoń trzymał za plecami. Yh
ciekawe co on tam może chować? Pomyślmy? Może AK34? Nie. Chyba
nie to. Co to może być? A zaraz. Mam urodziny tak? Prezent pewnie.
Tak bardzo mnie tym (nie)zaskoczył. -Wszystkiego najlepszego Anno
-wyciągnął zza pleców bukiet kwiatów i mi je wręczył.- A no
tak, zapomniałbym.- sięgnął do kieszeni wewnątrz marynarki i
wyjął z niej małe pudełeczko starannie opakowane w złoty papier
i przewiązany wstążką w tym samym kolorze.
-Kochani chodźcie na kolacje -zawołała
mama do nas z kuchni. Nie patrząc na Alexa i Karla wstałam z kanapy
i skierowałam się do kuchni. Gdy już weszłam do pomieszczenia
moim oczom ukazał się pięknie zastawiony stół, nakryty na 4
osoby. Światło w kuchni było przygaszone, a świece palące się
na stole, dawały przyjemną poświatę. Romantyczna kolacja we
czworo? Naprawdę, pozostawię to bez komentarza. Wyjęłam wazon z
jednej z szafek, nalałam do niego wody i włożyłam do niego
kwiaty. Postawiłam je na stole. Alex natrętnie zerkał w moją
stronę, ciekawy czy aby nie otworzyłam prezentu. Usiadłam do stołu
nie czekając na innych. Muszę przyznać, że mama się postarała
bo wszystko pięknie pachniało i wywołało u mnie niemal ślinotok.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie jadłam nic poza
śniadaniem. Jak na potwierdzenie moich słów usłyszałam jak
burczy mi w brzuchu. Miałam nadzieję, że nikt tego nie usłyszał,
jednak się myliłam.
-Oj słyszę, że ktoś tu jest
baaaardzo głodny. -szepnął mi na ucho Karl, zajmując miejsce obok
mnie. Momentalnie poczułam, że moje policzki płoną czerwonym
rumieńcem. Zignorowałam jednak jego słowa. Zerknęłam za mamą i
Alexem, ale ich nie widziałam. Zaraz. Po co mama w takim razie nas
wołała na kolacje, skoro teraz sobie gdzieś znika ze swoim
kochasiem.
-Może otworzysz prezent od Alexa?
-zaproponowała mama, wchodząc do kuchni razem z Alexem. Nie
chciałam, by moja niechęć do jej partnera, zniszczyła moje
relacje z własną matką. Podsunęła mi pod nos pakunek, który
umyślnie odłożyłam na blat kuchenny, gdy szukałam wazonu.
Usiedli oboje do stołu. Alex usiadł naprzeciwko mnie, co mnie lekko
poirytowało. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Jestem oazą spokoju.
Wdech, wydech. Delikatnie pociągnęłam za brzeg wstążki,
rozwiązując w ten sposób kokardkę. Wstążkę odłożyłam na
obrus i zaczęłam odklejać taśmę z papieru. Zerknęłam na
zniecierpliwioną twarz Alexa, a kąciki moich ust odruchowo
powędrowały w górę. Po jakiejś minucie (wreszcie) odpakowałam
prezent z papieru. Moim oczom ukazało się czarne pudełeczko, które
się otwierało. Pomyślmy. Biżuteria tak? Żeby jeszcze to
przedłużyć wzięłam łyka czerwonego wina, które sam Alex mi
wcześniej nalał do kieliszka. Powoli zaczęłam otwierać
pudełeczko. Stawiam, że jest to komplet. Kolczyki i łańcuszek.
Srebro. Zakrztusiłam się przełykając wino i zaczęłam kaszleć.
Karl rzucił mi się na pomoc i zaczął mnie klepać po plecach. W
moich oczach pojawiły się łzy. Cholera serio? Myśli, że może
mnie kupić?
-Co to ma być?- zapytałam siląc się
na spokój, gdy tylko przestałam kaszleć.
-A na co to wygląda? Kluczyki do
twojego nowego samochodu. -powiedział zadowolony z siebie Alex. Czy
on naprawdę sądzi, że drogie prezenty sprawią w chociażby
najmniejszym stopniu, że go bardziej polubię? -Chodź, pokaże ci
to auto -wstał od stołu i odsunął mi krzesło, bym mogła wstać.
Jaki dżentelmen. Prychnęłam cicho pod nosem. Wstałam niechętnie
i powlokłam się za nim do okna. Pod oknem stał zaparkowany na
chodniku nowiutki samochód z czerwoną kokardą, przywiązaną do
dachu.
-Audi. Najnowszy model. Prosto z
salonu. Wybrałem czarny kolor, mam nadzieję, że ci się podoba.
Stwierdziliśmy z Marią, że auto bardzo ci się przyda.- Czy on
sobie żartuje? Mieszkamy w Berlinie, auto mi nie jest niezbędne.
Są tramwaje, autobusy, po co mi auto? Chce po prostu wkupić się w
moje łaski. - Chcesz może obejrzeć je z bliska? -zaproponował.
-Nie, dziękuję. Nie sądzę by
cokolwiek mogło mnie zaskoczyć w klasycznym hatchbacku. -usłyszałam
za moimi plecami zduszony chichot. Alex westchnął zrezygnowany i
wrócił do stołu. Poszłam w jego ślady. Byłam tak bardzo głodna.
Nałożyłam sobie na talerz zapiekanki i zajęłam się konsumpcją.
Wszystko czego mi było potrzeba do szczęścia w tym momencie to
jedzenie. Usłyszałam chrząknięcie. Co, ogłoszenia parafialne tym
razem?
-Musimy wam o czymś powiedzieć-
zaczęła mama spoglądając na Alexa, który się do niej uśmiechnął
pokrzepiająco. Przełknęłam głośno to co miałam w ustach i
popiłam winem.
Zerknęłam wyczekująco na mamę.
-Podczas naszego ostatniego urlopu
oświadczyłem się twojej matce. -Ała. Zabolało. Próbowałam
sobie przypomnieć kiedy to było. Mamy maj. Oni pojechali na urlop,
a ja na obóz w stadninie koni. Luty? Tak, to było w lutym.
Oświadczył jej się trzy miesiące temu i mówią mi to teraz?
-Kochanie, planujemy się pobrać.-
Ała. Znów zabolało. Szybko podejmują decyzje. Kiedy ślub, za
tydzień? Mama patrzyła na mnie oczekując jakiejkolwiek reakcji.
Nie doczekała się jednak nawet drgnięcia kącikiem ust. Wzięła
głęboki oddech.- Dostałam awans. Przeprowadzamy się do
Oberstdorfu. -powiedziała niemalże na wydechu. Coo? Moje serce
nagle rozsypało się na milion małych kawałeczków. Jak to? Mam
się wyprowadzić? Zostawić przyjaciół? Znów być kimś nowym,
obcym? Mam się znowu tak czuć?
-Przepraszam, nie jestem już głodna.-
powiedziałam opanowanym głosem i odeszłam od stołu. Czułam na
sobie trzy palące spojrzenia. Nie odwróciłam się. Wyprostowałam
się, uniosłam brodę wyżej i z pełnym opanowaniem wyszłam do
swojego pokoju.
-Córeczko!- słyszałam niepokój w
głosie mojej mamy.
-Zostaw ją Maria. Ona potrzebuje teraz
czasu dla siebie. -Alex powstrzymał moją matkę przed pobiegnięciem
za mną. On naprawdę chce zabrać mi moją matkę. Właśnie to
zrobił. Teraz ona należy już tylko do niego. Ała. Tak cholernie
zabolało. Łkałam żałośnie, wchodząc do mojego pokoju.
Wiedziałam, że mnie nikt nie słyszy. Byłam w moim królestwie. W
moim azylu. Mojej arkadii. Sięgnęłam po chusteczkę i starłam
szminkę z ust. Taki był jego plan? Miałam ładnie wyglądać, gdy
przez niego moje życie nagle rozsypie się na kawałeczki. Zdjęłam
buty, rzuciłam je w kąt pokoju, ze złością pozbyłam się
sukienki, gdy w końcu uporałam się z cholernym suwakiem. Wyjęłam
z mojej szafy obszerny t-shirt i założyłam do na siebie. Zmyłam
resztki makijażu, włosy związałam w niedbałego koka i usiadłam
na parapecie, podciągając kolana do klatki piersiowej. Objęłam
moje nogi dłońmi. Zawsze siedziałam na parapecie, gdy mnie coś
gnębiło. Patrzyłam wtedy na miasto. Miasto, które nie miało
uczuć. Ludzie za bardzo się spieszyli. Mijali się bez słowa, bez
uśmiechu. Miasto, które żyło przez całą dobę. Miasto, którego
tak bardzo nienawidzę. Ale jednocześnie mój dom. Teraz wiem co
musiał czuć Karl. Ale on został dla ukochanej. Ja nie mam dla kogo
zostać. Przecież muszę być grzeczną córeczką. Muszę zawsze
spełniać wszystkie oczekiwania mamusi. Łzy płynęły mi po
policzkach od dobrych kilku minut. Nie potrafiłam nad nimi
zapanować. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałam,
tylko załkałam jeszcze głośniej. Ktoś nacisnął na klamkę.
Wdech. Drzwi lekko skrzypnęły. Wydech. Ktoś wchodzi do środka.
-Mamo? -zapytałam żałośnie,
wiedząc, że to nie ona. Usłyszałam kroki. Szloch. Ktoś coś
stawia na biurku. Szloch. Podchodzi i mnie przytula. Szloch. Głaszcze
mnie po plecach. Lekko się uspokajam.
-Będzie dobrze. -szepce mi prosto do
ucha. Pojawia się blade światełko w tunelu.
"Cześć, wcale Cię nie znam, ale opowiem Ci moją historię życia, cieszysz się?" :D Czego nie ma to miasto, "uczyć"?
OdpowiedzUsuńps Na tyłek to przysiady i wykroki, pamiętaj :D
Ah dziękuję, za wychwycenie literówki. Ej to nie tak, że oni się nie znają. Znają się. xD Przedstawili się sobie przecież ;p
UsuńTak, pamiętam. Przysiady
"wyglądał nadzwyczaj uroczo, dzięki zmarszczką, które tworzyły mu się w kącikach" *zmarszczkom
OdpowiedzUsuńczepiam się, wiem XD
Dobrze, że się czepiasz. Codziennie obiecuje sobie, że nie będę tego pisała po nocach? I co robię? Piszę to, gdy mój mózg działa na zwolnionych obrotach. Zaraz poprawię, żeby już cię nie raziło. I po co ja zadaje się z humanem? No po co mi to? xd
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńNapewno w tym tygodniu się pojawi. Muszę tylko znaleźć chwilę czasu i dorwać się do laptopa. :)
OdpowiedzUsuńCiekawie. Ciekawie :D Możesz zamieszczać nowy rozdział. Teraz :D Jestem baaardzo ciekawa czy będzie romans między Anną a Karlem :)
OdpowiedzUsuńA ta co by chciała. Nie ma takiej siły, która by mnie zmusiła do pisania rozdziału na tablecie. Załatw mi kompa lub odstąp swój, a pogadamy :* A jeśli chodzi o romans, to się tak nie zapędzaj kochana. Dużo wina zostanie tutaj wypitego, zanim zrodzi się romans ;p
UsuńUu Karl i Anna, nono, będzie się działo - chyba :) I ten wyjazd do Oberstdorfu, taaaak! Czekam już na następny :)
OdpowiedzUsuńRadzę odrobinę ochłonąć. Pojawił się Karl i jest fajnie. Ale nikt nikomu do łóżka wskakiwać nie będzie póki co (no dobra będzie, ale nie powiem kto ani po co). Miło, że wróciłaś. Rozdział niedługo się pojawi, bo przecież wszystko jest lepsze od czytania Lalki.. :p
Usuń